Post by Bonobo on Oct 10, 2010 9:05:23 GMT 1
Konstanty Ildefons Gałczyński (January 23, 1905 - December 6, 1953), alias Karakuliambro, was a Polish poet. He is well-known for the 'paradramatic' absurd humorous sketches of Green Goose Theatre.
Read about him:
en.wikipedia.org/wiki/Konstanty_Ildefons_Ga%C5%82czy%C5%84ski
Konstanty Ildefons Gałczyński
Pieśń o żołnierzach z Westerplatte
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
(A lato było piękne tego roku)
I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebieskie polany.
(A na ziemi tego roku było tyle
wrzosu na bukiety)
W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.
I śpiew słyszano taki: - By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w cieple dni
na rajskich wrzosowiskach.
Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.
Song of the soldiers of Westerplatte.
And when their time has come at last
to die in summer weather,
they marched to heaven four abreast,
the soldiers of Westerplatte.
(and the summer was lovely that year)
And thus they sang: it’s no big thing
all these our wounds and pain,
how sweet it is to enter in
the heaven’s verdant plain.
(and on earth that year there was
so much heather for bouquets)
In Gdansk we stood firm as a wall,
the German guns - small matter,
above the clouds ascend we all
the soldiers of Westerplatte.
And we such singing hear, that we
exploiting the sunny weather,
shall bask in noonday’s gentle heat
on paradisial heather.
But when cold winter’s wind shall blow
and gloom the world embitter,
We into Warsaw’s heart shall float,
the soldiers of Westerplatte.
The translator is Marcel Weyland (Sydney)
---------------------------------------------------------------------------------
Konstanty Ildefons Gałczyński
(1905 - 1953)
Pieśń o fladze
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dzirę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalona,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
O północy przy zielonych stolikach
modliły się diabły do cyfr.
Były szarfy i ordery, i muzyka
i stukał tajny szyfr.
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony problem.
Łkała flaga: - Czym powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka... dyplomatyczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina
białą jak śnieżna lawina
biało-czerwona,
biało-czerwona,
Ohej, biało-czerwona.
Song of the flag
One had been where - At Tobruk.
Another - hey! at Narvik.
The third – at Monte Cassino.
And each an aurora berserk,
white-and-red, white-and-red!
red, as a chalice of wine,
white, as a starry snow storm,
white-and-red.
One dark night the three of them met.
One gives heart to the others: - Don’t fret,
no, do not now droop so dejected.
We shall not be destroyed by hell’s fires,
we shall each other inspire.
No bomb nor gold ever shall hurt you
and always you’ll hold to your virtue.
And you will be never all-white,
and you will never be red,
white-and-red shall stay ever your colour,
like a tempestuous aurora,
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
ever beloved and dearest,
this white and this red.
Thus spoke the flags, one to the other
then came shots – one after another,
and the red and the white they pierced through.
But cried out the flags: - Do not weep!
Though one little rag’s all you keep,
none shall dare to change either hue.
We shall remain white-and-red,
flags holy, tempestuously mad,
we shall not rest, white-and-red,
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
white-and-red.
While at midnight, seated at a green table,
some devils were praying to numbers;
There were ribands, and orders, and drummers,
and secret codes’ babble.
In their hearts, bad and stupid, the goblins
were solving the red-and-white problem.
Sobbed a flag:- Why should I be condemned
to die, because different from them?
Because not so… diplomatic,
she of mists and of tender despair,
with a heart, which means nothing here,
the flag like a ballade of Chopin,
by the Mother of God herself woven.
But then a girl came up walking,
and lifted the flag o so high,
hey so high beyond clouds in the sky!
Even higher, where all things are forgotten
and yet higher, where fame’s dwelling only,
and Warsaw, my Warsaw lovely!
Warsaw, a song that arouses,
Warsaw, white, and red like roses.
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
white-and-red,
white-and-red,
o hey, white-and-red.
tłumaczył/translated by:
Marcel Weyland (Sydney)
mpweyland@bigpond.com
Read about him:
en.wikipedia.org/wiki/Konstanty_Ildefons_Ga%C5%82czy%C5%84ski
Konstanty Ildefons Gałczyński
Pieśń o żołnierzach z Westerplatte
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
(A lato było piękne tego roku)
I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebieskie polany.
(A na ziemi tego roku było tyle
wrzosu na bukiety)
W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.
I śpiew słyszano taki: - By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w cieple dni
na rajskich wrzosowiskach.
Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.
Song of the soldiers of Westerplatte.
And when their time has come at last
to die in summer weather,
they marched to heaven four abreast,
the soldiers of Westerplatte.
(and the summer was lovely that year)
And thus they sang: it’s no big thing
all these our wounds and pain,
how sweet it is to enter in
the heaven’s verdant plain.
(and on earth that year there was
so much heather for bouquets)
In Gdansk we stood firm as a wall,
the German guns - small matter,
above the clouds ascend we all
the soldiers of Westerplatte.
And we such singing hear, that we
exploiting the sunny weather,
shall bask in noonday’s gentle heat
on paradisial heather.
But when cold winter’s wind shall blow
and gloom the world embitter,
We into Warsaw’s heart shall float,
the soldiers of Westerplatte.
The translator is Marcel Weyland (Sydney)
---------------------------------------------------------------------------------
Konstanty Ildefons Gałczyński
(1905 - 1953)
Pieśń o fladze
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dzirę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalona,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
O północy przy zielonych stolikach
modliły się diabły do cyfr.
Były szarfy i ordery, i muzyka
i stukał tajny szyfr.
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony problem.
Łkała flaga: - Czym powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka... dyplomatyczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina
białą jak śnieżna lawina
biało-czerwona,
biało-czerwona,
Ohej, biało-czerwona.
Song of the flag
One had been where - At Tobruk.
Another - hey! at Narvik.
The third – at Monte Cassino.
And each an aurora berserk,
white-and-red, white-and-red!
red, as a chalice of wine,
white, as a starry snow storm,
white-and-red.
One dark night the three of them met.
One gives heart to the others: - Don’t fret,
no, do not now droop so dejected.
We shall not be destroyed by hell’s fires,
we shall each other inspire.
No bomb nor gold ever shall hurt you
and always you’ll hold to your virtue.
And you will be never all-white,
and you will never be red,
white-and-red shall stay ever your colour,
like a tempestuous aurora,
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
ever beloved and dearest,
this white and this red.
Thus spoke the flags, one to the other
then came shots – one after another,
and the red and the white they pierced through.
But cried out the flags: - Do not weep!
Though one little rag’s all you keep,
none shall dare to change either hue.
We shall remain white-and-red,
flags holy, tempestuously mad,
we shall not rest, white-and-red,
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
white-and-red.
While at midnight, seated at a green table,
some devils were praying to numbers;
There were ribands, and orders, and drummers,
and secret codes’ babble.
In their hearts, bad and stupid, the goblins
were solving the red-and-white problem.
Sobbed a flag:- Why should I be condemned
to die, because different from them?
Because not so… diplomatic,
she of mists and of tender despair,
with a heart, which means nothing here,
the flag like a ballade of Chopin,
by the Mother of God herself woven.
But then a girl came up walking,
and lifted the flag o so high,
hey so high beyond clouds in the sky!
Even higher, where all things are forgotten
and yet higher, where fame’s dwelling only,
and Warsaw, my Warsaw lovely!
Warsaw, a song that arouses,
Warsaw, white, and red like roses.
red, like a wine-chalice red,
white, like a snowstorm wide-spread,
white-and-red,
white-and-red,
o hey, white-and-red.
tłumaczył/translated by:
Marcel Weyland (Sydney)
mpweyland@bigpond.com